Nawet prosta historia potrafiła się obronić, gdyby niscenarzyści nie popełnili tak wielu wielkich błędów. Średnio co dziesięć minut Sonic. Szybki jak błyskawica wali po głowie głupotą, nieścisłością lub nielogicznością. Poczynając z zmian prędkości głównego bohatera, który duży jest jedynie to, gdy to pasuje twórcom. Przez całą obojętność reszty świata do Wachowskiego, o poszukiwaniu którego alarmują nawet media, aż po zaskakującą nieudolność doktora Pracownika w pościgu za zbiegami.
Sama kwestia kładzenia się Sonica, również przysporzyła scenarzystom sporo trudności. Skoro naiwnie wierzą, że nikt, przecież to wręcz nikt nie zauważyłby niebieskiego kosmity, nawet jak ten założy kapelusz, ponczo i przeciwsłoneczne okulary. Cały stworzony na ekranie świat jest więc mocno umowny i nieznośnie naiwny. Dlatego trudno nie kryć rozczarowania, że Sonic skierowany jest zdecydowanie do najmniejszych widzów. Takich którzy na obrazie powinni bawić się przynajmniej przyzwoicie, reszta że z trudem wytrzymać taką dawkę infantylności.
Tymże szczególnie, że Sonic nie jest osobą dobrą do polubienia. Reżyser Jeff Fowler sprytnie daje nam jego tragiczną przeszłość. Jeszcze samotną teraźniejszość, szantażując nas emocjonalnie, aby dać niebieskiemu jeżowi kredyt zaufania. Sonic jest natomiast nadpobudliwym, niesfornym i mało przemądrzałym bohaterem, miejscami irytujący swoim stanowiskiem, czego twórcy mieli dużą świadomość, a często przypominają nam, jako bardzo złą i zapomnianą jest osobą. Etapami to idzie, następnym jednocześnie nie, ale pod koniec niebieski jeż daje popis swoich kompetencje, stojąc się równie ważny, co dojrzalszy.
Chylę czoła, świetna jakość
Chyba już jestem zbyt starą osobą na ten film, mocne 7/10
Polecam, naprawdę dobre kino
Lubię takie filmy